Opuściłam Warszawę 20 sierpnia wczesnym wieczorem. Następnego dnia około południa dotarłam na miejsce. Pokonałam z rodzinką ponad 1300 kilometrów. Podróż trwała 15 godzin, dzieci większą jej część przespały (hurra), najgorzej zniosła ją Kiara (nasza jamniczka).
Dzisiaj wreszcie podłączono nas do sieci:)))
Muszę nadrobić zaległości! Ale nie wszystko na raz.
Po pierwsze, przepraszam osoby, które do mnie pisały za milczenie, już częściowo odpisałam na maile.
Po drugie, pokażę Wam szal zrobiony przed wyjazdem, częściowo "obfocony" na starych śmieciach, częściowo w nowym domku.
Nazwałam go Peacock-Paw, z uwagi na kolor włóczki, zakupionej w e-dziewiarce:

Wzór pochodzi z nowego Twist Collective i nazywa się Hawthorne.
Voila:




Dzisiaj tyle, odezwę się wkrótce:)
Pozdrawiam serdecznie!!!