czwartek, 28 lipca 2011

Derka

To przez nią nie miałam w rękach przez pięć tygodni drutów. Co jakiś czas zanurzam się w niezliczonej ilości projektów na Ravelry, a nóż widelec coś wpadnie mi w oko. Bywa to ryzykowne. Jak coś wlezie do łba i wyleźć nie chce, to pomimo zapasów, trzeba do włóczkowego sklepiku pomaszerować, bo nic pasującego natenczas nie można we własnych zasobach znaleźć. Kieszeń przetrzepie taka wyprawa i jeszcze może narazić na nieprzychylne spojrzenia małżonka (choć tym razem była pełna aprobata, przynajmniej takie odniosłam wrażenie :D) Jedno było pewne - muszę ją zrobić!

Poczyniłam wstępne zakupy, nie miałam pojęcia ile dokładnie potrzebuję włóczki. Zdecydowałam się na bawełnę Catania Schachenmayr Nomotta . Z dostępnością problemu nie było, bo i sezon na bawełnę w pełni. Wycieczek było jednak kilka :)

Zatem wzięłam szydełko w dłoń i rozpoczęłam przygodę z tym projektem. Wzór jest darmowy, ale ja nie miałam niestety z niego wiele pożytku. Moja nitka była cieńsza i musiałam wszystko poprzeliczać na nowo.

Najpierw powstało dużo kółek, dokładnie piętnaście sztuk:







Jednak okazało się, że to za mało i dorobiłam kolejne trzy.
Z kółek należało zrobić kwadraty. Następnie te kwadraty ze sobą zszyć. Ja jednak postanowiłam łączyć poszczególne elementy od razu. Jest na to kilka sposobów.
Na forum Maranty znalazłam poniższe rysunki:






"Wężyk" najbardziej mi się spodobał.



Pracowałam dzielnie, choć chwile zwątpienia kilka razy mnie naszły, ale się nie dałam :) Skończyłam, wyprałam i jest!
Całe 190cm X 100cm :)


Tak Derka wyglądała przed blokowaniem:





Tak w trakcie:






... a tu kilka innych ujęć:








Tak prezentuje się w miejscu docelowym, czyli pokoju mojego Synka:






Wiem, że zdjęcia nie są takie jakie powinny być. Nic na to nie poradzę, że drugi miesiąc leje i jest ciemno jak.... Nie, nie będę się wyrażać. Włączam po prostu światło i już :) Gdyby ktoś miał ochotę na zrobienie takiej narzuty na szydełku, 2,5mm (oryginał - 5mm), to służę moimi notatkami :)

niedziela, 24 lipca 2011

Zapraszam Was na wycieczkę, ... a może nawet dwie ...

Prawda jest taka, że od pięciu tygodni nie miałam w rękach drutów. Sama nie mogę w to uwierzyć. Tęsknota już zaczęła mną targać i najpóźniej jutro.... chwytam za nie :)

Macham za to dzielnie szydełkiem. Zatopiłam się w pewnym projekcie, myślałam że nie wynurzę się na powierzchnię, ale dzisiaj dotarłam do brzegu. Hura!



Tymczasem ruszamy na wycieczkę. Zabiorę Was dzisiaj w dwa miejsca.

Pierwsze z nich to Namur - miasto w południowej Belgii, położone u ujścia rzeki Sambry do Mozy. Stolica regionu Walonia.

Celem naszej wycieczki była przede wszystkim cytadela.

La citadelle de Namur:







Żeby się do niej dostać najpierw skorzystaliśmy z wodnego "autobusu":




Później maszerowaliśmy pod górę. Można oczywiście dostać się tam samochodem, ale jaka to atrakcja???

Trafiliśmy doskonale, bo akurat tego dnia odbywały się tam Medievale.

Można było się przyjrzeć z bliska pracy kowala:






Zobaczyć, jak biło się monety:






Przymierzyć to i owo:








Usiąść do stołu lub posiedzieć w klatce :)






Albo zamieszać w garze:





Nawet było co ogolić:







Atrakcji nie brakowało. Wszyscy byliśmy zadowoleni, a najbardziej mój Synek. Po powrocie do domu słoń Feluś znakomicie sprawdza się jako miech, a W. kuje miecze młotkiem gumowym mojego męża :)



Drugim miejscem, które chcę pokazać to miejscowość Dinant, położona również w południowej Belgii, niedaleko Namur.








Oczywiście również zwiedziliśmy cytadelę, a jakże. Od przewodnika dostaliśmy mapę zwiedzania w wersji polskiej :) Wśród eksponatów znaleźli się i kowale, i kucharze, gilotyna i wiele innych rzeczy:










W Dinant przyszedł na świat Adolph Sax - belgijski wytwórca instrumentów, który w roku 1840 wynalazł saksofon i w 1846 swój wynalazek opatentował.

W mieście roi się dosłownie od saksofonów wszelkiej maści:







Kto chce, może przysiąść się i do samego Adolpha Saxa:







Niewątpliwym atutem Belgii jest to, że wszędzie jest blisko i nie trzeba tracić cennych godzin na jazdę.

Do przeczytania :)

don't ask

... mijający właśnie rok był inny, niełatwy, wiele mnie nauczył o sobie samej. Zdarzyło się dużo przykrych rzeczy, ale były też momenty wart...