Macham za to dzielnie szydełkiem. Zatopiłam się w pewnym projekcie, myślałam że nie wynurzę się na powierzchnię, ale dzisiaj dotarłam do brzegu. Hura!
Tymczasem ruszamy na wycieczkę. Zabiorę Was dzisiaj w dwa miejsca.
Pierwsze z nich to Namur - miasto w południowej Belgii, położone u ujścia rzeki Sambry do Mozy. Stolica regionu Walonia.
Celem naszej wycieczki była przede wszystkim cytadela.
La citadelle de Namur:
Żeby się do niej dostać najpierw skorzystaliśmy z wodnego "autobusu":
Później maszerowaliśmy pod górę. Można oczywiście dostać się tam samochodem, ale jaka to atrakcja???
Trafiliśmy doskonale, bo akurat tego dnia odbywały się tam Medievale.
Można było się przyjrzeć z bliska pracy kowala:
Zobaczyć, jak biło się monety:
Przymierzyć to i owo:
Usiąść do stołu lub posiedzieć w klatce :)
Albo zamieszać w garze:
Nawet było co ogolić:
Atrakcji nie brakowało. Wszyscy byliśmy zadowoleni, a najbardziej mój Synek. Po powrocie do domu słoń Feluś znakomicie sprawdza się jako miech, a W. kuje miecze młotkiem gumowym mojego męża :)
Drugim miejscem, które chcę pokazać to miejscowość Dinant, położona również w południowej Belgii, niedaleko Namur.
Oczywiście również zwiedziliśmy cytadelę, a jakże. Od przewodnika dostaliśmy mapę zwiedzania w wersji polskiej :) Wśród eksponatów znaleźli się i kowale, i kucharze, gilotyna i wiele innych rzeczy:
W Dinant przyszedł na świat Adolph Sax - belgijski wytwórca instrumentów, który w roku 1840 wynalazł saksofon i w 1846 swój wynalazek opatentował.
W mieście roi się dosłownie od saksofonów wszelkiej maści:
Kto chce, może przysiąść się i do samego Adolpha Saxa:
Niewątpliwym atutem Belgii jest to, że wszędzie jest blisko i nie trzeba tracić cennych godzin na jazdę.
Do przeczytania :)
a ogoliłaś? miłe wycieczki, o panu od saksofonu nie miałam pojęcia - dziękuję za edukację :)
OdpowiedzUsuńPierwsze zdanie to o mnie prawie, z tą różnicą, że od dwóch tygodni nie drutowałam, nie szydełkowałam, ani nie przędłam! i już mnie szlag trafia ;)
Fantastyczna wycieczka:) Ja już po jednym dniu czuję syndrom odstawienia! Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńA to się Wam trafiło! Fajne miejsca. Belgia jak Czechy, małe i z drogami - wszędzie blisko :)))
OdpowiedzUsuńDziękuję za zdjęcie, nie odpisałam, ale ogromnie doceniam i kajam się publicznie za niedopatrzenie :))) Jest absolutnie super i nic więcej nie trzeba było!
Jestem ciekawa szydełkowego projektu - pokazuj!
Wspaniała wycieczka.
OdpowiedzUsuńo jak tam ślicznie i interesująco... dzięki ,ze zabrałaś nas na tę wycieczkę:)
OdpowiedzUsuńprzyznaj się teraz - nie miałaś chęci dołączyć się do tego festynu jako prządka? bo chyba nie było żadnej... bo owca jakaś wełnista albo co?
Agata - wyjątkowo nie wzięłam ze sobą golarki ;)
OdpowiedzUsuńMałgorzata - dziękuję! Ja cierpiałam okropniście, ale nie mogłam się złamać, musiałam (żeby robótka odleżyn nie dostała) heklować do końca :)
Fanaberia - najważniejsze, że jesteś zadowolona :) Pokażę, tylko wypiorę i nadam kształt tej masie.
tojatenia - cieszę się :)
myszoptica - ależ proszę bardzo! Była jedna prządka, ale się tak na nią wgapiłam, że ściągnęłam ją wzrokiem i nie miałam nawet odwagi pstryknąć fotki ;/
Widoki zapierają dech w piersi. Jak dla mnie najfajniejszy sposób na spedzanie wakacji, wolę to zdecydowanie od leżenia na plaży.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam Madline