... nie będę skakać, o nie. Łepetyna mi pulsuje, że aż miło :( Dziecię zaczęło edukację szkolną, przynosi do domu różności i dzieli się niechcący z mamusią. Nie pamiętam kiedy chorowałam z taką częstotliwością. Ale jak Synuś niedomaga, to jak mam go nie przytulić, pocieszyć. Nie da się i już.
Jakoś musimy przez to przebrnąć, mam nadzieję. Starsze Dziecię też miało chorowite początki.
Ale nie o wirusach i innych takich chciałam pisać.
Poczyniłam kilka nowych czap, dla rodziny bliższej i dalszej, a nawet całkiem dalekiej.
Pierwsza, mężowska, żeby mu główka po basenie nie marzła :) W zasadzie robiłam według
tego wzoru, ale wydłużyłam go nieco, bo moja nitka była zdecydowanie cieńsza. Zrobiłam inne niż w opisie zakończenie. Co prawda to nie męski model, mimo to czapka nie wydaje się być niemęska. Zrobiłam ją z zapasów włóczki
Lang Yarns Baby Alpaca. Tej samej, z której robiłam
tę tunikę, którą się tak zachwycałam. Rzeczywiście włóczka jest mięciutka, w robocie fantastyczna. Jednak kompletnie nie sprawdza się na większe formy. Mechaci się okrutnie i do tego jeszcze filcuje w trakcie noszenia. Nie mam pojęcia, czy to tylko ta baby alpaka tak ma, czy inne też. Napiszcie jakie macie doświadczenia z tego rodzaju nitką! Czapa w każdym razie ma się dobrze, a jest noszona już jakiś czas.
Zdjęcie na córcianej główce w warunkach mocno niesprzyjających:
Druga czapa powstała na życzenie bratanka, w kolorach rasta:
Twórczość własna :) O prezentację poprosiłam moją nadworną modelkę, bo bratanek hen daleko. Czapencja tak się spodobała córci, że następnego dnia powstała kolejna specjalnie dla niej, prawie identyczna.
Na koniec berecik, nie moherowy, tweedowy dla cioci. Ale ciocia też daleko, więc wiadomo córka (trochę na nią za duży, trudno)
Skorzystałam z wzoru
November Beret . Sympatycznie się go plotło, bo opis jest bardzo dokładny. Od siebie dodałam plisę na dole. Robiłam go z włóczki
Phildar Taiga, na drutach 3mm. Jest dość zbity, ale taki miał być.