wtorek, 28 czerwca 2011

Piękności :)

Najpierw zaskoczyła mnie wiadomość, że biorę udział w candy. Później byłam w ciężkim szoku, że właśnie ja wygrałam te pięknoty ;) Niespodzianka - Radowanka spadła na mnie w momencie, kiedy nie bardzo było mi do śmiechu. Ale teraz nie mam wyjścia, cieszę się jak dziecko :)


Pimposhka nadała paczkę w czwartek, a ja już dzisiaj mam ją w rękach. Zawartość jest nieziemska, zdjęcie nigdy nie odda miękkości i koloru włóczki! Ale oprawa sprawiła mi nie mniejszą radość. Nie wiem czy wiecie, że mam kompletnego bzika, jeśli chodzi o kartki, karteczki, czerpane papiery, naklejeczki - słodziaki, rafie i inne snopowiązałki, o fantazyjnych pisadłach nie wspomnę. Moje zmysły estetyczne zostały zaspokojone. Od bibułki przez kwiatuszek, kopertę i karteczkę, na firmowej metce skończywszy, wszystko dopieszczone!!! Uwielbiam taką dbałość o szczegóły. Czesanki od Basi też przychodzą takie ;wycacane;!







Teraz muszę zrobić wszystko, żeby nie zepsuć urody włóczki. Mam jeden jedyny pomysł, prosty do cna.
Bardzo byłabym wdzięczna, gdybyście zechciały mi pomóc, podsunęły inne idee na wykorzystanie tych niteczek!


Teraz trochę o innych pięknościach.

Mój zmysł powonienia rozwinął się dość intensywnie, jestem wąchaczem. Zapamiętuję miejsca po ich zapachach, albo wydarzenia kojarzą mi się z jakimś zapachem. Ostatnio oszalałam na punkcie tego poniżej. Jeszcze niedawno powiedziałabym, że to nie moja bajka. Z nutą karmelu (kojarzy mi się z Cuksami - Krówkami z dzieciństwa), jednak to nie przesłodzona woń, bo tego bym nie zniosła. Jest subtelna i delikatna. Dostałam w perfumerii próbkę, nie mogłam na niej poprzestać. Choć z okazji Dnia Matki dzieci podarowały mi perfumy, pojechałam dzisiaj i przytargałam do domu debiutanckie pachnidło tego jegomościa:







Na tym nie koniec, jeśli o moje zmysły chodzi (jakoś dziwnie wszystkie mam lekko wyostrzone). Mianowicie słuch mam też wrażliwy. Ostatnio relaksuję się namiętnie przy tych kojących dźwiękach:






Wiem, że to rzecz gustu. Dla mnie Dziewczyna jest zjawiskowa, uroda, wokal, odpływam po prostu. Nastawiłam odtwarzacz tak, że płyta chodzi na okrągło, bo cała płyta jest rewelacyjna. Rumer śpiewa z taką lekkością, że mi dech zapiera. Zostawiam Was w jej towarzystwie.

12 komentarzy:

  1. i cóż ja mogę napisać, poza tym, że zazdrościć okrutnie się nie staram? (nieskutecznie zresztą). Muzyka, faktycznie, kojąca bardzo...

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie zazdroszczę! Nie zazdroszczę! Nie zazdroszczę! Nie zazdroszczę! Nie zazdroszczę! Nie zazdroszczę! E tam, zazdroszczę okropnie!!! Dokonam teraz gwałtu na własnych uczuciach i zacznę się cieszyć razem z Tobą. Stawiam warunek: pokazuj każde zrobione oczko, codziennie, niech też coś z tego mam (a mogła mnie wylosować, buuuuuuuuuuuuu).
    Ciesz się, cudo zrobisz, na pewno! Ewa

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudne cukiereczki dostałaś od Pimposhki:) Niecierpliwie będę czekać co pięknego z nich wydziergasz. Wspaniała muzyka. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Przepiękne kolory, ja bym pewnie zrobiła Mały Sweterek i może skarpetki do pary?
    Używam tych samych perfum, zakochałam się z nich od pierwszego wąchania, jak tylko zadebiutowały w kwietniu w Sephorze! ~^^~

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja pracujac w Oxfordzie mam teraz po drodze paperchase gdzie moge kupic bibulke w kazdym kolorze i papier czerpany tez :)

    Ciesze sie, ze Ci sie podobaja. Sa naprawde sliczne i ciesze sie, ze sa u Ciebie. Ladne zdjecia im zrobilas.

    Co do projektu to moze to? http://www.ravelry.com/projects/UandIKnit/different-lines

    OdpowiedzUsuń
  6. Zazdroszczę i już, ale cieszę się, że pimposhkowe wełny trafiły do Ciebie. Będzie cudo :)

    Mnie również zmieniają się upodobania zapachowe i to co kiedyś przerażało, dziś zachwyca :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja też jestem wąchaczem, ja też!
    Kojarzę zapachy z faktami - odkąd pamiętam.
    A Farenheit to zapach mojego męża, jestem ciężko zawiedziona, gdy poczuję ten zapach, a to nie mój-ci-on! I ciężko obrażona, jak ktoś śmiał go używać!:)
    Wełenki śliczne, ale pomysłu nie mam. Wena ciągle jeszcze idzie w pisanie pracy:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja właśnie tak chciałam mieć ufarbowaną wełenkę. I jak nazbieram kasiorkę to poproszę Pimposhkę - a jak będzie trzeba będę błagać na kolanach - i może mi też taką zrobi. Teraz ciesze się, że cukiereczki trafiły w szacowne ręce, które potrafią zrobić cuda z wełny.Pokazuj robótkę i pomysł bo jestem strasznie ale to strasznie ciekawa co to będzie.

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie bede sciemnac... zazdroszcze jak diabli, musisz (naprawde musisz, bo sie powiesze!)pokazywac krok po kroczku co robisz z tych cudnosci.
    Nam tez cos sie nalezy.
    Co do zapachow...nie znam Twojego nowego odkrycia ale z tego co piszesz zapewne podoba mi sie.
    Kiedys uslyszalam, ze upodobania zapachowe rosna i dorastaja razem z nami i to zgadzaloby sie. Kideys mialam zapach dojrzalych kobiet za kompletne "wiesniactwo" teraz rozkoszuje sie takimi nutami...doroslam do nich.

    OdpowiedzUsuń
  10. A ja Tobie nie zazdroszczę. Jak tylko Pimposhka pokazała na blogu swoje nowe dzieło szybciutko zamówiłam podobne /moje będzie w kolorze burgunda/ właśnie na chustę o której Gosia napisała powyżej. Zapachu jestem ciekawa, muszę się udać dzisiaj do najbliższej perfumerii ;) a Rumer się zauroczyłam

    OdpowiedzUsuń
  11. Po pierwsze przepraszam, że nie odpowiedziałam wcześniej na komentarze!!! Zalatana byłam, Gościa miałam dwa tygodnie :) Teraz mi smutno, że już poleciał :(

    Dziewczyny, która chce niech zazdrości, która chce, niech bierze przykład z Malinkowej (ja bym tak zrobiła!).

    Sama sobie nie zazdroszczę, bo mam stracha, żeby chwycić za druty. Dziękuję za propozycje. Mój pomysł zbliżony jest nieco do propozycji Pimposhki, ale jeszcze prostszy.

    Wszystkich Wąchaczy - Niuchaczy serdecznie pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
  12. Zapraszam na mojego bloga po odbiór wyróżnienia :)

    maba-handmade.blogspot.com/2011/07/dziekuje.html

    OdpowiedzUsuń

don't ask

... mijający właśnie rok był inny, niełatwy, wiele mnie nauczył o sobie samej. Zdarzyło się dużo przykrych rzeczy, ale były też momenty wart...