Nie będę dużo pisała, bo i tak słowami nie oddam tej atmosfery, tego wszystkiego co mogłam zobaczyć, czego dotknąć, nauczyć się.
Był czas na naukę, na babskie pogaduchy, pyszne jedzenie przygotowywane przez gospodynię pensjonatu, w którym mieszkałyśmy. Nie było natomiast żadnej bariery językowej, bo Basia jest tłumaczem doskonałym. Poza tym jak ludzi łączy pasja, to nić porozumienia jest czymś zupełnie naturalnym.
Na dowód tego, że nie próżnowałam, mój dyplom i to co własnoręcznie wyczesałam i uprzędłam, choć zupełnie w siebie nie wierzyłam:)
Kochane, ogromnie się cieszę, że mogłam Was poznać, wszystkie jesteście wspaniałe!!!
Dziękuję za te kilka dni!!!
Już nie malgoha1, tylko Gośka- pozdrawiam Cię cieplutko !
OdpowiedzUsuńCzas spędzony w Lądku długo zostanie ze mną :)
Piękna relacja! I jak zawsze urocze zdjęcia. Cokolwiek się w moim życiu wydarzy, wspomnienia z Lądka pozostaną ze mną na zawsze!
OdpowiedzUsuńI bardzo,bardzo brakowało mi dziś śniadania z Wami!
Twoja opowieść ma w sobi coś magicznego.A pierwszegomotka gratuluję.
OdpowiedzUsuń... pozdawiam ...
No super , dla takiego miejsca i ludzi warto na kilka dni oderwać się od codzienności.I jeszcze tyle cudowności.
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia i prześliczny moteczek.
Teraz tylko kołowrotek i ...magia:)))
Ściskam i dziękuję:))
Jak miło zobaczyć to miejsce raz jeszcze w Twoim obiektywie. Pozdrowienia:)
OdpowiedzUsuńhej:0 cieszę się, ze miło spędziłaś czas i jestem pod wrażeniem własnoręcznie uprzędzonej wełenki:) domagam się prezentacji;)
OdpowiedzUsuńDziewczyny - dla mnie Lądek też pozostanie pięknym wspomnieniem, do którego będę wracać oglądając zdjęcia:)
OdpowiedzUsuńLaura, Kocurek - kołowrotek to rzeczywiście M-A-G-I-A, Wy już się o tym przekonałyście:)
Myszoptica - jak się spotkamy, to na prezentację możesz liczyć ^~_*^