Nie będę dużo pisała, bo i tak słowami nie oddam tej atmosfery, tego wszystkiego co mogłam zobaczyć, czego dotknąć, nauczyć się.
Był czas na naukę, na babskie pogaduchy, pyszne jedzenie przygotowywane przez gospodynię pensjonatu, w którym mieszkałyśmy. Nie było natomiast żadnej bariery językowej, bo Basia jest tłumaczem doskonałym. Poza tym jak ludzi łączy pasja, to nić porozumienia jest czymś zupełnie naturalnym.
Na dowód tego, że nie próżnowałam, mój dyplom i to co własnoręcznie wyczesałam i uprzędłam, choć zupełnie w siebie nie wierzyłam:)
Kochane, ogromnie się cieszę, że mogłam Was poznać, wszystkie jesteście wspaniałe!!!
Dziękuję za te kilka dni!!!