Renewelt
czwartek, 31 grudnia 2020
don't ask
... mijający właśnie rok był inny, niełatwy, wiele mnie nauczył o sobie samej.
Zdarzyło się dużo przykrych rzeczy, ale były też momenty warte zapamiętania.
Jednym z takich pozytywnych elementów był pobyt nad morzem. Zawsze mnie nastraja
pozytywnie, daje siłę. Dokończyłam tam don't ask, o
którym wspominałam w poście
"Lubię duety". Połączenie nitek sprawdziło się idealnie, sweter dobrze się nosi. "Niemój"
kolor okazał się bardzo lubiany i co najważniejsze od razu przyszyłam guziki 😉
Kieszenie przyszyłam "graftingiem"
Jak zwykle projekt Isabell jest świetnie rozpisany i robi się w zasadzie sam. Nie popełniłam żadnych odstępstw od wzoru.
Życzę Wam wszystkiego co najlepsze i przesyłam uchwycone w kadrze piękne chwile...
niedziela, 6 września 2020
ITO Kinu
ITO Kinu to jedwabna nitka. Wytwarzana z resztek przędzy, dlatego nazywana jest jedwabiem organicznym. Efekt melanżu uzyskany jest dzięki połączeniu nitek w różnych kolorach... a kolory są przepiękne i w sprzedaży dostępnych jest ich 48. Mamy zatem w czym wybierać 😉 Dwa lata temu wybrałam się z Koleżanką na wycieczkę do Dortmundu. Oprócz innych atrakcji, musiałam oczywiście znaleźć sklep z włóczką i znalazłam tinkus-strickparadies To jest w rzeczy samej RAJ, właścicielka - przemiła osoba, niesamowicie kompetentna. Służyła radą i wiedzą na temat każdej nitki, o którą spytałam. Do tego bez skrępowania mogłam macać i zachwycać się nie tylko włóczkami, ale też gotowymi wyrobami. Szczegolnie jeden z nich wpadł mi w oko. Dopytałam co to, z czego to i w ten sposób zobaczyłam w tzw. realu INO Kinu, znane mi dotąd tylko z sieci. Śmiało mogę napisać, że była to miłosć od pierwszego wejrzenia i wybór kolorów okazał się "PRAWDZIWĄ MĘKĄ". Jak się okazało wzór to Westbourne lubianej przeze mnie bardzo Isabell Kraemer. Nie mogę napisać, że dziarsko wzięłam się do dziergania, bo tak nie było. Miałam wtedy inne projekty na drutach. Nadszedł jednak ten moment, kiedy Westbourne wskoczył na iglice (czy ktoś tak jeszcze w ogóle mówi?! 🙈) Naturalne przy pracy miałam Pomocnika 🐾 Przerabianie kolejnych oczek okazało się czystą przyjemnościa, ale nie było to dla mnie żadnym zaskoczeniem. W swoich zasobach mam wiele projektow Isabell i każdy opis był klarowny i czytelny. Gotowy sweter został obfotografowany nad moim ukochanym Bałtykiem latem 2019 roku 🌊 Z całego serca mogę polecić Wam zarówno włóczkę, jaki i wzór, który liczy sobie ponad siedem lat. Uważam, że absolutnie się nie zestarzał, bo model jest ponadczasowy. A sam sweter lekki i wygodny. Trochę obawiałam się pojedynczej nitki! Normalnie dodałabym albo drugą tę samą nitkę, albo moher. Jak wiecie, lubię sobie pomieszać 😊 Okazało się to zupełnie niepotrzebne, a obawy nieuzasadnione. Dzianina nie ma dziur (robiłam na drutach 3 mm) i pięknie, miękko się układa. .... a teraz relaks i powrót do wspomnień znad morza... Pozdrawiam Was serdecznie 💤💙💤
poniedziałek, 31 sierpnia 2020
Little Love
.. dawno, dawno temu (no ok, może nie aż tak dawno 😉) kupiłam włóczkę Blacker Yarns Lyonesse 4-ply w sklepie e-supelek. Włóczka jest mieszanką lnu i wełny. Wtedy ta kombinacja była dla mnie nowością, a ja nowinki bardzo lubię. Nitka w dotyku jest trochę chłodna, łączy zalety lnu i wełny. Z lekkim połyskiem, a do tego w bajecznych kolorach. Ja wybrałam kombinację chłodnego średniego brązu z granatem. Bajka!!!
Szybko znalazłam projekt idealny dla tej włóczki, wybrałam Little Love Ankestrick. Bardzo lubię projekty tej autorki i tym razem też się nie zawiodłam. Z "Little Love" zrobiła się "Big Love"... już w trakcie dziergania. Przerabianie kolejnych oczek było czystą przyjemnoącią, już w czasie przymiarek wiedziałam, że się z tym kardiganem "zaprzyjaźnimy".
... i bęc... odłożyłam go i ... zapomniałam...
Kardigan przeleżał kilka miesięcy skądinąd w pięknej skrzyni. Na szczęście zaglądam do niej co jakiś czas, wietrzę moje skarby. Doczekał się też zdjęć, które z ogromną przyjemnością Wam prezentuję:
Dziewczyny i Chłopaki (jeśli tu zaglądają) jeśli potrzebujecie czegoś wygodnego, w stylu "bomberki", do spodni, spódnicy, do samochodu, do pracy, to to jest projekt IDEALNY!!! Polecam z czystym sumieniem. Jednak... kiedy za mocno przylgniemy do siedzenia, tudzież jego oparcia, dzianina gniecie się, co widać na zdjęciu. Z dobrze poinformowanych źrodeł (Basiu 💕) wiem, że świadczy to o szlachetności przędzy!
Miłego dziergania 💖
wtorek, 30 czerwca 2020
Lubię duety
Najbardziej te włóczkowe. Wprost ubóstwiam łączyć ze sobą różne nitki. Dzisiaj napiszę kilka słów o ostatnim "mariażu" wełny szetlandzkiej z moherem. Czyli BC GARN Bio Shetland i Rowan Kidsilk Haze. Ta ostatnia stanowi u mnie bardzo często dopełnienie innych przędzy.
Dzięki moherowi dzianina staje się puchata i miękka, kolor nabiera głębi, a nasz udzierg jest jedyny w swoim rodzaju 😉
Jeśli komuś nie przeszkadza delikatny włosek, to za wrażenia estetyczne ręczę!
Swetrów mam sporo, ale wiadomo.... nigdy za wiele... Tym razem wrzuciłam na druty kardigan, czego nie robię zbyt często. Ujął mnie klasyczną formą i kieszonkami, taki 'must have', który warto mieć w szafie.
Shetland od BC Garn jest naprawdę piękny, kolory są wielowymiarowe...
Dodałam trochę ognia wybierając ten odcień moheru:
Mam w zasobach sporo swetrów kolorystycznie stonowanych, dlatego poszukuję czegoś nowego, innego, na pierwszy rzut oka "niemojego".
Bardzo mi się spodobał efekt, nie miałam wątpliwości, aby brnąć dalej i przerabiam kolejne, i kolejne oczka...
Jestem po pierwszych przymiarkach i już nie mogę się doczekać gotowego swetra 😌
Tylko kto mi przyszyje guziki?! 😂
A Wy lubicie sobie pomieszać, czy wolicie pojedyncze nitki?
Dzięki moherowi dzianina staje się puchata i miękka, kolor nabiera głębi, a nasz udzierg jest jedyny w swoim rodzaju 😉
Jeśli komuś nie przeszkadza delikatny włosek, to za wrażenia estetyczne ręczę!
Swetrów mam sporo, ale wiadomo.... nigdy za wiele... Tym razem wrzuciłam na druty kardigan, czego nie robię zbyt często. Ujął mnie klasyczną formą i kieszonkami, taki 'must have', który warto mieć w szafie.
Shetland od BC Garn jest naprawdę piękny, kolory są wielowymiarowe...
Dodałam trochę ognia wybierając ten odcień moheru:
Mam w zasobach sporo swetrów kolorystycznie stonowanych, dlatego poszukuję czegoś nowego, innego, na pierwszy rzut oka "niemojego".
Bardzo mi się spodobał efekt, nie miałam wątpliwości, aby brnąć dalej i przerabiam kolejne, i kolejne oczka...
Jestem po pierwszych przymiarkach i już nie mogę się doczekać gotowego swetra 😌
Tylko kto mi przyszyje guziki?! 😂
A Wy lubicie sobie pomieszać, czy wolicie pojedyncze nitki?
niedziela, 31 maja 2020
Zamiast
Zacznie się jak bajka, ale nie będzie księżniczki... ani królewicza... Będzie o nitkach, a jakże!
Dawno, dawno temu w sklepie, którego już niestety nie ma, kupiłam wełnę Leizu Worsted. Zaczęłam z niej robić coś w rodzaju kamizelki, szło mi całkiem nieźle, ale coś mi się nie podobało, nie pasowało i robótka wylądowała w czeluściach wielkiego pudła. Po latach, czterech, pięciu?! zrobiłam coś, czego normalnie nie praktykuję. Mianowicie sprułam bez żalu niedokończoną kamizelkę i poczułam ogromną ulgę, tym większą, że narodził się w mojej głowie pomysł na nową rzecz...ZAMIAST!
Leizu Worsted to merino z domieszką jedwabiu jak dla mnie za mało "przytulaśne", dlatego połączyłam tę włóczkę z moherem, bajecznie miękkim, cudownym. Śmiało mogę napisać, że ciut tę szlachetną nitkę sprofanowałam. Kupiłam ją u Makunki.
Jak wspomniałam miałam gotowy pomysł, więc robota szła gładko i dość szybko. Powstało coś swobodnego, wygodnego, niezobowiązującego i bardzo mojego, coś ZAMIAST chusty, szala, koca. Coś co warto mieć pod ręką w domu, pracy czy samochodzie. Na chłodne wieczory też się nada 😊
Żeby było miło i przyjemnie, zrobiłam kieszenie, całe moherowe. Dzięki temu są lekkie, przyjemne i delikatne dla dłoni, a kamieni w nich nosić nie zamierzam, więc jest idealnie!
Miała być spontaniczna sesja nad rzeką i w zasadzie kilka zdjęć z telefonu mam. Strasznie hulał wiatr, a z nim moje włosy 💭😉 Już teraz wiem, że zawsze muszę mieć przy sobie czapkę! Okoliczności przyrody były tak cudowne, że innych fotek być nie może. Musi zostać to co jest, dla wspomnień 💛
Jestem absolutnie zadowolona z mojego nowego przytulaśnego Czegoś Zamiast! Obniżony raglan,druty 6,5 mm, plisa wykończeniowa robiona naokoło, prosta forma bez udziwnień.... tak jak lubię 👍
czwartek, 30 kwietnia 2020
Skarpetkowe szaleństwo
Ogarnęło mnie szaleństwo w czystej postaci... Jak tylko zaczęłam (po dłuższej przerwie) dziergać skarpety, tak nie mogłam przestać. Pomysłów mam na kolejnych "N" par, ale na razie wzięłam na wstrzymanie 😉
Zaczęło się całkiem niewinnie. Wyjęłam z szafy motek włóczki skarpetkowej, zakupiony ładnych parę lat temu. Chciałam przetestować nowy sposób wrabiania pięty. Polega on na tym, że w miejscu na piętę wrabiamy nitkę kontrastową, którą po zakończeniu skarpety wypruwamy i w tym miejscu rzędami skróconymi robimy ową piętę. Sposób najłatwiejszy, ale mnie nie zachwycił. O moim faworycie będzie poniżej.
Później postanowiłam zrobić piętę sposobem mojej Mamy 💕 Taka sentymentalna zachcianka. Na jej fali zrobiłam dwie pary skarpet:
Zrobiłam je błyskawicznie, bo nitka była dość gruba. Są proste i wygodne. Ciągle było mi mało 😆 W tym czasie wpadł mi w oko gotowy wzór z Ravelry. Nie tracąc czasu wydziergałam te:
W skarpetach tych wrobiłam piętę metodą niemieckich rzędów skróconych - german short rows i to jest mój faworyt!
Ale zapragnęłam wersji kanapowej. Skarpet, które ogrzeją moje stopy, kiedy ja będę oddawała się lekturze 📚Z tego pragnienia powstały skarpety, w moim absolutnie ulubionym zestawie kolorów:
Jestem z nich bardzo zadowolona!!! Szaleństwo mnie dalej nie opuszczało, więc chwyciłam za nitkę, którą dostałam w prezencie od Joasi. Wełna jest ręcznie uprzędziona, co czyni ją szczególnie wartościową. Jako że jestem fanką serduszek, musiałam ten motyw wykorzystać i w ten sposób powstały te skarpety:
... do "KOMPLETU" zrobiłam czapkę, bo wiadomo - czapek nigdy dość! Nawet jak ma się ich "pińcet" 😂
Na tych egzemplarzach nie zamierzam poprzestać. Motki na kolejne pary czekają!!!📠
Zaczęło się całkiem niewinnie. Wyjęłam z szafy motek włóczki skarpetkowej, zakupiony ładnych parę lat temu. Chciałam przetestować nowy sposób wrabiania pięty. Polega on na tym, że w miejscu na piętę wrabiamy nitkę kontrastową, którą po zakończeniu skarpety wypruwamy i w tym miejscu rzędami skróconymi robimy ową piętę. Sposób najłatwiejszy, ale mnie nie zachwycił. O moim faworycie będzie poniżej.
Później postanowiłam zrobić piętę sposobem mojej Mamy 💕 Taka sentymentalna zachcianka. Na jej fali zrobiłam dwie pary skarpet:
Zrobiłam je błyskawicznie, bo nitka była dość gruba. Są proste i wygodne. Ciągle było mi mało 😆 W tym czasie wpadł mi w oko gotowy wzór z Ravelry. Nie tracąc czasu wydziergałam te:
W skarpetach tych wrobiłam piętę metodą niemieckich rzędów skróconych - german short rows i to jest mój faworyt!
Ale zapragnęłam wersji kanapowej. Skarpet, które ogrzeją moje stopy, kiedy ja będę oddawała się lekturze 📚Z tego pragnienia powstały skarpety, w moim absolutnie ulubionym zestawie kolorów:
Jestem z nich bardzo zadowolona!!! Szaleństwo mnie dalej nie opuszczało, więc chwyciłam za nitkę, którą dostałam w prezencie od Joasi. Wełna jest ręcznie uprzędziona, co czyni ją szczególnie wartościową. Jako że jestem fanką serduszek, musiałam ten motyw wykorzystać i w ten sposób powstały te skarpety:
... do "KOMPLETU" zrobiłam czapkę, bo wiadomo - czapek nigdy dość! Nawet jak ma się ich "pińcet" 😂
Na tych egzemplarzach nie zamierzam poprzestać. Motki na kolejne pary czekają!!!📠
Subskrybuj:
Posty (Atom)
don't ask
... mijający właśnie rok był inny, niełatwy, wiele mnie nauczył o sobie samej. Zdarzyło się dużo przykrych rzeczy, ale były też momenty wart...
-
... mijający właśnie rok był inny, niełatwy, wiele mnie nauczył o sobie samej. Zdarzyło się dużo przykrych rzeczy, ale były też momenty wart...
-
Dziś króciutko. Przysiadłam sobie grzecznie przy komputerze i przetłumaczyłam opis szala Summit . Najlepiej jak umiałam:) Jeśli ktoś jest za...
-
Dokładnie 15. stycznia 2009 roku zamieściłam mój pierwszy post na blogu. Pięć lat to nie w kij dmuchał - trzeba uczcić! Ale za nim to nastą...