Drutuję sobie grzecznie, robótki przybywa, w zasadzie wystarczy pozszywać, wyprać i będzie...
Mam w zwyczaju zawsze na początku każdej części zostawiać nitki, którymi potem zszywam poszczególne części ze sobą. Zostawiłam dzisiaj robótkę samą na kanapie, oddaliłam się na chwilkę i na nieszczęście w pobliżu leżały nożyczki. Mój trzyletni synek skrzętnie to wykorzystał i poobcinał kilka nitek(żeby chociaż został kawalątek..., musiałam przeciągać nitkę w pierwszym rzędzie, aby ocalić robótkę. Na szczęście nie poprzecinał poszczególnych części:))
Tu fotka przed atakiem Nożycorękiego:

... a takie wybrałam guziki, choć zdjęcie raczej z tych niewyraźnych:)

Kolor guzików dobrałam do połyskującej cieniutkiej tasiemki, wplecionej we włóczkę.
Niech zaświeci wreszcie słoneczko, to może nastrój mi się poprawi...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz